poniedziałek, 18 czerwca 2007

4. Jarosławiec - Objazda


5 czerwca 2007




Dzisiejszy dzień sponsorowały literki M T B  :P
Przez większość dnia jechaliśmy nie drogami, ale jakimiś ścieżynkami leśnymi lub polnymi. W lesie trzeba było być bardzo czujnym - ścieżka w dół, ścieżka w górę, uwaga - gałąź!, cholera, korzenie! Zakręt i znów pod górkę, ojoj - trzeba zsiąść z roweru i znów z górki. Moja tylna przerzutka, którą w tym terenie ostro pracowałam powoli zaczęła odmawiać posłuszeństwa. Próby wyczyszczenia i nasmarowania nic nie dały i do końca podroży mam ograniczoną ilość przełożeń.
Tych górek, dołków i innych atrakcji mieliśmy tyle, że pod koniec dnia z ulgą powitałam szosę na którą wjechaliśmy tuż przed Ustką.
Po południu oddalamy się od morza - po pierwsze powoli zbliżamy się do Słowińskiego Parku Narodowego - szlak idący wybrzeżem niekoniecznie musi być przejezdny dla rowerów, tym bardziej, że przechodzi przez ruchome piaski. A po drugie znów poligon wojskowy. Co prawda przez poprzedni po prostu przejechaliśmy, ale trzeba przyznać, że nie była to jazda komfortowa - droga była wykładana kostka kamienną, pewnie tutaj byłoby tak samo. Raz przez tereny wojskowe przejechalismy - wystarczy nam już takich atrakcji. Poza tym oznaczony na mapie szlak rowerowy wydaje nam się ciekawszy.
Jak się okazało była to słuszna decyzja - gdyż głuche odgłosy dobiegające ze strony terenu wojskowego, sugerowały, że tym razem odbywały się tam jakieś ćwiczenia.
Wieczorem dojechaliśmy w pobliże Rowów. Zastanawiamy się co robić: czy jechać do Rowów, miejscowości tuż nad morzem, gdzie na pewno kwatery są, czy dalej naszą trasą rowerową i szukać noclegu w innej miejscowości - za to położonej dalej od morza, gdzie z noclegami może być gorzej. Ryzykujemy drugi wariant i lądujemy w Objaździe.  Nocleg znajdujemy na szczęście bez większych problemów, w dodatku  gospodarze pomyśleli również o dzieciach i zorganizowali mini plac zabaw - spędzamy tam wieczór - Wiktor wniebowzięty :)




kolejne spotkanie z plażą - w Ustce